Znajdź różnice między nakaz – zakaz oraz obowiązek moralny – zaniechanie moralne.
Oto przykład, który wezmę pod uwagę: „Nie pożądaj żony bliźniego swego, ani żadnej rzeczy, która jego jest.”
W myśl góralskiego porzekadła, najlepsza, najbardziej pożądana kobieta to „3xC” => cudzo, cycato, cysto. Taka też jest prawda w odniesieniu do oceny płci przeciwnej przez starsze filogenetycznie obszary mózgu osobnika rodzaju męskiego. Zakładamy, że samiec Homo sapiens ma partnerkę i ich prokreacja jest skuteczna. Mają więc dzieci, geny znalazły nowe siedlisko i wydawałoby się, że obowiązek biologiczny został spełniony. Ale człowiek potrzebuje bezustannych nagród, coraz to nowych. Brak urozmaicenia, to katastrofa prowadząca do znudzenia, a w następnym etapie do depresji. Aby istnieć i nie oszaleć, musimy przestrzegać tej zasady. Taki typ człowieka przetrwał najgorsze okresy zimna i głody. Ci, których różnorodność nie fascynowała, nie dali rady i ich geny dawno już przestały być w puli społeczeństwa. Cudzo, cycato i cysto – szansa na nową mieszankę genów, kto wie, może bardzo skuteczną, mającą przewagę nad dotychczasowymi osiągnięciami… (tu w szczególności podstawą wiary w skuteczność jest cycatość). Rozważmy po kolei 3xC.
-
Cudzo – inna, nieznana, intrygująca. Oto nowa nagroda dla zdobywcy, samca. Już nie będzie kotleta z ziemniakami i mizerią, a pieczeń z sarny z kluseczkami i surówką z kapusty. Nowy smaczek.
-
Cycato – to fizycznie podnieca mężczyzn (choć są różne gusta, co do kształtu i wielkości). Ogólnie rzecz biorąc, cycatość (jak by nie była) to podświadomie zakodowane z okresy niemowlęctwa bezpieczeństwo – można pojeść i się wtulić. Dzieci nie karmione piersią też to mają, choć przeżycia były ograniczone.
-
Cysto – istotne dla estetyki i zdrowotności… nic dodać nic ująć.
Pod względem czysto biologicznym, 3xC jest dla gatunku pozytywnym elementem. Mężczyźnie daje motywację do działania, przez co nie popada w apatię, widząc nędzę szarości bytu. Przy tym, dzięki różnorodności genetycznej, zwiększa szanse na przetrwanie gatunkowi, zaś samej cycatej daje nagrodę w postaci dowartościowania – jest ona bowiem obiektem zainteresowania.
Ostatnie przykazanie zostało stworzone z myślą o moralności… W kulturze żydowskiej stało się ono istotne, pozwalało bowiem wyeliminować chęć posiadania tego, co nie moje, chroniąc w ten sposób ówczesną społeczność Izraela przed aktami ewentualnej zemsty (w myśl powszechnej zasady „oko za oko, ząb za ząb”). Utraciło w ten sposób swoją uniwersalna moc i mimowolnie stało się elementem prawa świeckiego, a może zwyczajowego? Oczywiście, nieprzestrzeganie tej moralnej zasady jest naganne w społeczeństwie myślących ludzi, ale zakaz zewnętrzny, prawnie narzucony, tego nie zapewni. Pożądane 3xC jest zwykle większe od ziarna moralności ukrytego w odmętach chuci. Jedyną obawą staje się ewentualne upublicznienie sytuacji i poniesienie konsekwencji ze strony obecnej partnerki, albo partnera cycatej, a może dodatkowo ze strony kapłana, a może i urzędu. Jak mnie nie nakryją, to nie będę się hamował. Chcę ustrzec się apatii, wtopić w bezpieczne 3xC i choć potencjalnie stworzyć nową miksturę genów (ale to nie mój cel, och, nie). Nie zostałem nakryty, więc w obliczu przepisów jestem niewinny i tak się czuję.
Wniosek nasuwa się sam: narzucone przykazanie, bądź nakaz prawny, dla postępowania człowieka wart jest niewiele. Ci, którzy starają się manipulować ludźmi w imię własnych wpływów, będą skrupulatnie przestrzegali egzekwowania praw narzuconych, ale ich celem nie jest wzrost moralności społeczeństwa, ale uzyskanie własnych korzyści (i zminimalizowanie problemów w procesie tych żniw).
Czy zatem cudzo, cycato i cysto zawróci mi w głowie tak, że zapomnę o zakazie? Jak wspominałem wyżej, odpowiedź jest twierdząca, o ile będę miał pewność, że nie będzie konsekwencji (nikt się nie dowie, i i geny nie zalęgną się w nowej zygocie). Ale ta odpowiedź jest twierdząca warunkowo – będzie na nie, jeżeli odniosę ją do zasady moralnej. W praktyce jedynym hamulcem jest tu świadomość skrzywdzenia partnera (własnego, ale poniekąd też partnera cycatej). Moralności nie wytworzy się za pomocą polityki zakazowo–nakazowej, a tak postępuje zarówno państwo, jak i hierarchiczny kościół. Wyjątki tylko (i niestety) potwierdzają regułę. Całe szczęście, że jeszcze istnieją.
Zamiast straszeniem konsekwencjami (kara prawna, bądź piekło), byłoby znacznie lepiej poszukać źródeł, dotrzeć do wnętrza człowieka i dopiero wtedy dać mu wolność wyboru. Tyle tylko, że to może zrobić jedynie ktoś, kto sam ma silny moralny kręgosłup. Mistrz, który będzie świecił przykładem. Osobiście więcej zasad moralnych przyjąłem od mojej babci, która była rodzinnym szamanem, niż w wyniku edukacji świeckiej i lekcji religii. Edukacja mówiła „bądź uczciwy”, religia „bądź dobry”, ale ani pierwsza, ani druga nie dawała odpowiedzi na pytanie „dlaczego”. Mój pierwszy katecheta, ksiądz, ożenił się, zaś pierwsza nauczycielka zaszła w ciążę przed ślubem, choć nie był „cycato”… Kiedy byłem nastolatkiem, wychowawca klasy pobił się z innym nauczycielem o kobietę (była to woźna, która miała czym oddychać), co zresztą także uczyniło dwóch kleryków w parafii mojej babci (tu przedmiotem zwady była gospodyni proboszcza)… Piliśmy z nauczycielem WF wino marki wino itd., itp. – starsi dawali nam całe mnóstwo kontrprzykładów. W wieku wczesnej dorosłości, mój bliski kolega nie zdołał przerwać stosunku i jego dziewczyna zaszła w ciążę. To była to ewidentna wina ówczesnych władz – zakochani (umówmy się, że było to głębokie uczucie), uprawiali seks na osiedlowym parkingu, a jedynym dostępnym samochodem był wówczas maluch. Rosły mężczyzna nie uwolnił się na czas z miłosnych uścisków. Od dzieciństwa uczono mnie, że mam szanować dorosłych, no to ich szanowałem. Skoro są mądrzy, to wypadało ich naśladować. Całe szczęście, że nie stać mnie było na malucha…
Ostatnio miałem dziwny sen. Usłyszałem: „Odrzuć od siebie wszystkie bałwochwalstwa, które powodują pychę. Odrzuć od siebie wszystko to, co jest zbyteczne, cały balast, którym obłożyli cię manipulanci materialnego świata. Odrzuć od siebie wszystko, co oddziela cię od prawdy. Poddaj się pokorze. Poczujesz naturalne, nieskalane niczym emocje i zaczniesz żyć w zgodzie ze swoją naturą. Będziesz szczęśliwy”.
Odpowiedziałem milczeniem. Nie ma żadnych przepisów na ten temat w zakresie prawa świeckiego (obecne to rzymskie, które przeszło nowożytną ewolucję). Nie znajdziemy ich także w zhierarchizowanym urzędzie kościoła, który choć kultywuje uniwersalny system nakazowo – zakazowy, częstokroć nie świeci przykładem.
A może warto spróbować? Trzeba tylko uważać, aby pojedynek z własnym klonem nie zakończył się tylko i wyłącznie obustronnym obiciem gęby. Z poświęcenia musi wynikać coś pozytywnego…