Czy można osiągnąć ambitny cel bez wyrzeczeń? Pierwsza myśl jest przecząca. Aby zdobyć, coś, co jest ambitne, musimy mieć pot na czole i zaciśnięte zęby. Jest jednakże wyjątek. Jeżeli dążymy do celu, który daje nam radość spełnienia, wówczas wysiłek potrafi cieszyć, a pot jest tylko znakiem, że posuwamy się do przodu. O ile nie musimy, nie angażujmy się w sprawy, które wymagają zaciśniętych zębów i niechcianego potu. Nie warto. Nasze przemijanie powinno być pełne radosnego śpiewu ptaków, który słyszą tylko ludzie z życia zadowoleni.
Sprawa z osiąganiem celu jest poważna. Jeżeli dokonamy błędnego pomiaru czasu i energii potrzebnych do jego osiągnięcia, zmarnujemy tylko czas i stracimy siły. Bezpowrotnie i bez zysku. Porywanie się na szczyty, które są poza naszymi możliwościami jest po prostu głupotą. Dążenie to tego, co nie cieszy, choć osiągalne, to też ciężkie przewinienie, które nie ma sensu. Przy takim postępowaniu łatwo wpaść w sidła zniechęcenia, co może skończyć się depresją. Nie warto ryzykować zdrowiem. Nie można pozwolić, aby kierowała nami niefrasobliwość. Nie wmawiajmy sobie „dam radę” bez uprzedniego pomiaru własnych możliwości. To prowadzi do klęski. Mierzmy siły na zamiary. Nie wszyscy muszą zdobyć „szczyt szczytów”, niezależnie od tego, czym on jest. Wystarczy jeśli przezwyciężysz siebie – osiągniesz rezultat lepszy od tego, co udało ci się uzyskać dotychczas.
Zechciejmy dojść do tego, co jest nam potrzebne, co będzie cieszyć, co pozwoli poczuć wspaniały smak spełnienia. To robić warto. Ów cel nie musi być wcale jakiś spektakularny, oklaskiwany przez innych (zwykle zresztą nie wiadomo, czy ze względu na uznanie, czy też na pokaz, a zawiść tylko rośnie).
NAJWAŻNIEJSZE ZATEM: Jeżeli wyznaczasz cel, odpowiedz sobie na pytanie, czy osiągnięcie tego, do czego będziesz dążyć stanie się dla ciebie NAGRODĄ? Jeśli nie, ta droga nie ma sensu, jeśli tak, to czy nagroda będzie miała odpowiednią, proporcjonalną do wysiłku wartość? Dokonaj pomiaru i wówczas podejmij decyzję.
Osiągnięcie zaplanowanego celu musi cieszyć, musi być nagrodą rzeczywistą, spełnieniem. Jeśli nagroda jest niewielka, to i radość będzie relatywnie mniejsza, co nie znaczy, że upieczenie dobrego ciasta, czy zrobienie karmika dla ptaków to złe pomysły. Są one dobre.
W naszej „makroskali”, zwykle chcielibyśmy osiągnąć:
-
Zamożność.
-
Bezpieczeństwo.
-
Dostatnie życie (określony styl życia).
-
Realizację własnych pasji (hobby).
-
Stać się samowystarczalnym.
-
Inne, specyficzne dla każdego z nas.
Na każdej z w/w dróg znajdziemy dużą ilość konkretnych zamierzeń, których osiągnięcie da szansę na dokonanie zmian.
Nasze dążenia muszą być zgodne z SAMOREALIZACJĄ – musimy czuć się twórcą, autorem. Powinniśmy zacząć pracować z zaangażowaniem, z pasją.
A teraz nieco suchej teorii, którą wprowadzimy w życie.
Wielokrotnie, stosując się do niżej opisanych zasad, udawało mi się osiągnąć, to co osiągnąć chciałem. Wielokrotnie też, nie stosując się do nich, przegrywałem. Moje własne wyobrażenie, gdzie „przepis” zastępowałem własnymi wytycznymi, niestety nie dało efektu.
Właściwe określenie celów.
Każdy cel musi charakteryzować się pięcioma podstawowymi cechami:
-
Specyficzny.
-
Mierzalny.
-
Ambitny.
-
Osiągalny.
-
Czas – pomierzony w czasie.
Wyznaczenie celu, pomiar elementów (przeszkód) na drodze do sukcesu, ale przede wszystkim zasadność wyboru naszych dążeń, wszystko to musi być osadzone w realiach – w praktyce wymaga czasu na planowanie, analizę oraz fachową ocenę. Zawsze – dotyczy to mniej, ale i bardzo doświadczonych ludzi. W innym wypadku, stawiając sobie cele złe, nie osiągniemy NAGRODY.
Często cele określane są tak, że ich realizacja staje się niemożliwa. Najczęstsze zagrożenia, to cel:
-
Niespecyficzny.
-
Trudno mierzalny.
-
Zbyt ambitny (potencjalnie możliwy do osiągnięcia, ale zbyt dużym kosztem – inne rzeczy „out”), bądź zbyt mało ambitny – z takiej nagrody nie będziemy się cieszyć.
-
Zbyt trudny, w praktyce nieosiągalny.
-
Bez ram czasowych – w praktyce może to być droga bez końca, a zatem i bez sukcesu.
Poniżej przedstawiam krótkie omówienie poszczególnych cech na konkretnym przykładzie:
Na przykład: „Schudnę 5 kg. w okresie kolejnych 5 miesięcy poprzez codzienną aktywność fizyczną (60 minut/dziennie) oraz odpowiednią dietę – nie więcej niż 1500kkal./dzień z wyeliminowaniem pieczywa, alkoholu oraz mięsa wieprzowego”.
-
Cel jest specyficzny – schudnę (5 kilogramów). Zakładamy, że ma sens (osoba powinna schudnąć).
-
Cel jest pomierzony – 5 kilogramów w wyniku ograniczenia podaży energii (określonej – 1500kkal) i aktywności fizycznej (określonej – 60 minut/ dziennie).
-
Cel jest ambitny – wymaga wyrzeczeń, samozaparcia, wysiłku.
-
Cel jest osiągalny – zakładam, że zastosowanie w/w zasad da efekt w postaci zmniejszenia wagi o 5kg.
-
Cel ma ramy czasowe – chcemy go osiągnąć w ciągu 5 miesięcy. Ramy czasowe są bardzo ważne i powinny być realistyczne. Jeśli nie będzie 5 miesięcy, tylko 30 dni, realizacja takiego celu może być wprost szkodliwa dla zdrowia i ewentualna nagroda będzie negatywna. Przedłużając czas realizacji np. do 12 miesięcy, daje zagrożenie – cel mało ambitny, brak efektów w czasie tolerowane (dużo czasu), ostatecznie brak radości i rezygnacja.
Dość szczegółowe określenie celu pozwala na kontrolę jego realizacji w czasie, dzięki czemu możemy, jeśli to konieczne na wprowadzenie modyfikacji w przypadku braku postępów.
UWAGA: Można realizować jeden, (ewentualnie dwa nie związane ze sobą odnośnie rodzaju aktywności) poważne cele w określonym czasie. Nie próbujmy wielu rzeczy jednocześnie. Wyznaczamy jeden cel dla danego okresu czasu. Pozostałe aktywności traktujemy jako obowiązki. Jeśli zechcemy dokonać jednocześnie wielu zmian, możemy nie podołać. Zaczniemy czuć się jak niewolnik własnych pomysłów i ostatecznie przestanie nas to cieszyć i przegramy. Nie planujmy, że zmienimy wszystko w naszym życiu od jutra, bo poniesiemy klęskę. Nie jesteśmy bowiem maszynami, ale ludźmi o określonych możliwościach. Możemy podjąć próbę realizacji dwóch (kilku) celów, ale tylko wówczas, jeżeli wystarczy nam na to czasu. Na przykład: planujemy schudnięcie o 5 kg w czasie 5 miesięcy, a przy tym drugim celem będzie ukończenie semestralnego kursu języka obcego z oceną co najmniej dobrą. Każdy powinien sam ocenić, czy zdoła. Może drugi cel wprowadzić po 3 miesiącach, gdy zobaczymy wyraźne postępy w realizacji celu numer jeden – taki system rekomenduję.
W dążeniu do dobrze postawionego celu, kwestie podstawowe to zaangażowanie i wytrwałość. Nasze upadki na obranej drodze będą wówczas mniej istotne. Rzecz jasna, z każdej słabości musimy się otrząsnąć, podnieść prawie, że natychmiast. Jeśli togo nie zrobimy, cofniemy się, być może nawet do punktu wyjścia, albo nawet do wartości ujemnych w porównaniu ze startem. Zaraz po tym ugrzęźniemy w bagnie niemocy i bylejakości. Staniemy się panią, bądź panem „nikim”.
Nasze dążenia muszą mieć sens – być osadzone w realnym świecie. Dążenie do celów wirtualnych nie doprowadzi do pozytywnych, trwałych zmian w naszym postępowaniu. Wręcz odwrotnie, może skutkować utrwaleniem się zmian negatywnych, życia w schizofrenii. Osiągnięcie celu wirtualnego daje wirtualną nagrodę. Przykładem może być tu pogoń za pokemonami, czy przechodzenie kolejnych etapów gry komputerowej. Utożsamianie się z fikcją jest groźne i może przyczynić się do powstania trwałych wypaczeń psychiki, do uzależnienia. Nagrody są niewielkie, wymagają stosunkowo mało wyrzeczeń, choć dużego zaangażowania czasu i ostatecznie nie dają rzeczywistej radości.
Bardzo dobry tekst. Zresztą tak jak i poprzednie numerowane od I do IV, z którymi się dzisiaj w całości zapoznałem. Uważam, że robisz bardzo dobrą robotę dzieląc się z innymi swoimi, doświadczeniami i wyjątkowo dobrymi przemyśleniami spraw zasadniczych w życiu człowieka. Brawo.
Chciałbym zwrócić Twoją uwagę na użyte w tym tekście „mierz siły na zamiary”. Chyba inaczej należy interpretować tę frazę. Podzielam interpretację https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Mierz-sily-na-zamiary;1659.html. Podzielam prezentowane w tym tekście stanowisko, że cele powinny być realne, ale to jest wynikiem mierzenia „zamiarów podług sił”.
Dziękuję za uwagi – nikt do końca nie ma racji – w miarę rozwoju przychodzi czas na modyfikacje przemyśleń … Co do pomiaru sił na zamiary, to masz rację, pozornie może to dać efekt niekorzystny i obniżyć poprzeczkę. Cel musi być ambitny, ale osiągalny. W miarę „treningu” wyniki powinny być coraz lepsze. Pozdrawiam, Zbyszek