O siódmej rano, wraz z Wiesiem zgłosiliśmy się do pracy w gospodarstwie. Pan Kazik nazwany przeze mnie chłopem, tak naprawdę był postępowym rolnikiem. Bardzo inteligentnym facetem. Szkoda, że nie był nauczycielem. W szkole można by wprowadzić przedmiot o nazwie ŻYCIE i nasz gospodarz z pewnością stałby się ulubieńcem uczniów. Poszliśmy na łąkę grabić siano… Gdyby mój kolega nie bał się gęsi, to cała historia mogłaby potoczyć się inaczej…. Na dodatek, prześladująca mnie pani Ludomira…
Kategoria: W oparach PRL-u

Dziadek – wspomnienia z PRL-u i z czasów zamierzchłych…
W 1982 roku dziadek, pomimo swoich 82 lat, nadal miał sporo krzepy. Każdy z nas przyniósł do warsztatu połówkę świńskiej tuszy, po czym odpowiednio przygotowaliśmy mięso, aby powstały z niego szynki, kiełbasy, a nawet salceson. Tworzyliśmy kontrabandę dla reguł stanu wojennego. Nie przejmowaliśmy się tym zbytnio i nie myśleliśmy o ewentualnych konsekwencjach. Wieczorem, gdy babcia poszła spać, zostawiając nas, mężczyzn przy kuchennym stole, piliśmy bimber z maleńkich kieliszków, który zakąszaliśmy smażonym na patelni mięsem, tak zwaną świeżonką. Dziadek w wieku 20 lat został powołany do wojska. Wojna zbliżała się wielkimi krokami. Uderzenie w niepodległą Polskę miało nastąpić ze Wschodu…

Studnia w lesie i czereśniowy sad
Potrzebowałem pomocy z zewnątrz W epoce, w której nie było telefonów komórkowych, nie było to zadanie łatwe. Początkowo chciałem rozpalić ognisko i dawać dymne znaki (za radą Wiesia), ale nie miałem pomysłu jak je wysyłać. SOS: trzy kropki, trzy kreski i trzy kropki.

Nieco adrenaliny i skok w dal do Wisły
Skok z na rowerze z portowej główki to nie był mój pomysł. Owszem, pomagałem w dopracowaniu szczegółów. Po pierwsze, stary składak był przywiązany sznurkiem do nogi. W przeciwnym wypadku, zostałby utracony w mętnej wodzie…

Preparaty biologiczne i wątpliwy zapach formaliny
Nauczycielka niedosłyszała i wzrok także miała słaby. Nie zauważyła zdemolowanej szafy z preparatami, jak i wybitej szyby w oknie. Usiała za biurkiem i zaczęła wywód o ropuchach. Zmysłem, który u niej jednakże funkcjonował całkiem poprawnie, był węch. Wąskie nozdrza zwężały się i rozszerzały na przemian. Monolog o ropuchach zawiesiła w pół zdania. Zmarszczyła brwi i zamyśliła się głęboko, z pewnością próbując znaleźć odpowiedź dotyczącą niemiłej woni.

Rowerowy rajd i pech krzaka czarnego bzu oraz bagiennych żyjątek
Rowerowy rajd i konsekwencje zapalczywości naszej pani w splocie mało prawdopodobnych, lecz prawdziwych zdarzeń.

Niewidzialna ręka i płody rolne
Jak (przypadkiem) z dziadka zrobiłem plantatora i co na to koń pociągowy rasy sokólskiej…

Lęk przestrzeni i krasula Raczkowskiego
Czy lęk przestrzeni może być przyczyną wycieczki krów w stronę lokalnej karczmy?

Pasjonująca chemia i jej wpływ na postrzeganie świata
Pasjonująca chemia w teorii i praktyce, chrabąszcze, reakcja fermentacyjna oraz wybuchowa.