Dobroć to podstawa empatii, czy atrybut naszej siły?
(Tekst jest apolityczny i tak go proszę interpretować.)
Kropla, która łączy się z bezmiarem oceanu przestaje istnieć, czy też staje się oceanem?
Zrobię założenie, że zdrowy psychicznie (choć do końca nie wiadomo, co to znaczy) człowiek, wychowany i przebywający w normalnych warunkach otoczenia (zakładając, że takie w ogóle istnieją) jest dobry z natury. Pozostali w sumie, też mają tę szansę, ale na tym nie będę się skupiał.
Dobroć to cecha człowieka (jego postępowania), który kieruje się życzliwością, otwartością, gotowością pomocy… ale dlaczego i jak powstała? Na pierwszy rzut oka, to cecha, która daje mniejsze szanse na sukces, bowiem roztrwania energię dla innych i przez to osłabia.
Może to nieco szokujące, ale podejmę próbę udowodnienia, że dobroć powstała i co najważniejsze, utrwaliła się u tych osobników rodzaju ludzkiego, które zyskały dzięki temu większe szanse na przetrwanie.
Wyobraźmy sobie sytuacje ekstremalne w plemionach ludzi żyjących w epoce kamienia łupanego. Zbieracze przemierzają codziennie kilkanaście kilometrów w poszukiwaniu pożywienia, myśliwi ryzykują życiem, aby upolować swoje trofeum, wszyscy narażeni są na atak drapieżnika, muszą chronić się przez zimnem i przed innymi grupami ludzi, którzy mogą wspólnotę zaatakować. I gdzie tu miejsce na dobroć? I gdzie tu miejsce na dobroć, jako cechę wyróżniającą i pomagającą przetrwać? To tylko starta energii.
Mózg człowieka i związana z tym świadomość istnienia ulega ciągłemu rozwojowi. Pojawia się perspektywiczne myślenie oraz uczucia wykraczające poza zwierzęce instynkty. Wśród nowych doznań, człowiek odnajduje coś, co pozornie nie służy walce o przetrwanie – jest to empatia i powiązana z nią dobroć.
Immanuel Kant i jego Imperatyw Kategoryczny (Pozytywny): „postępuj wedle takiej tylko zasady, co do której mógłbyś chcieć, aby była prawem powszechnym” – czy ta filozoficzna zasada może mieć korzenie w walce o przetrwanie, rodem z epoki, w której psychika człowieka dopiero się kształtowała?
Założenie (wcale nie musi być prawdziwe – jest tylko założeniem): „dobro” w swoim pełnym wyrazie kształtuje się w epoce „jaskiniowej”. To uproszczenie pomoże lepiej zrozumieć zagadnienie.
Oto „dobry” jaskiniowiec w sytuacji bez zagrożenia – musimy pominąć warunki ekstremalne, w których działania są instynktowne. W jego umyśle pojawia się empatia. Staje się otwarty na innych. Nowe uczucia dają pozytywne doznania. Są odmienne od poczucia sytości, seksualnego spełnienia, czy ulgi po oddaniu moczu. Nie pochodzą z ciała i nie są związane z jego funkcjonowaniem. Coś nowego, ulotnego, ciekawego i dającego satysfakcję. Nagroda za bycie dla drugiego człowieka, nie rywalem, ale osobnikiem otwartym, życzliwym i pomocnym. Niebywałe… Mruczy i lekko szturcha innych. Wzajemnie są zadowoleni. Może podobnie robią niektóre małpy, ale u nich to instynkt, a człowiek nagle zaczyna sobie zdawać sprawę, że robi coś, co bezpośrednio nie zaspokaja potrzeb bezpośrednio związanych z fizjologią (potrzeb ciała). To przeciwieństwo egoizmu. To nawet coś więcej niż empatia która, możemy założyć jest częścią dobroci. Uczucie dające radość świadomego bytu umysłu. Przewaga nad brutalnością walki o byt.
Dobrzy zwyciężają. Także w zmaganiach o przetrwanie. Mogą i chcą współpracować, są gotowi do poświęceń, uczą się zachowywać dystans w przypadku wystąpienia konfliktów. Co najważniejsze, tworzą coraz to silniejsze grupy plemienne, dzięki czemu rozwijają się szybko. Nie wystarcza już zapewnienie potrzeb ciał. Powstają coraz bardziej rozbudowane pragnienia psychiczne, z chęcią uzyskania nagród intelektualnych. Nowych przeżyć. Emocje pozytywne cieszą i są istotniejsze od agresji i walki fizycznej, oczywiście w określonych granicach, przy braku bezpośredniego zagrożenia dla życia.
Jestem przekonany, że pozytywne relacje między ludźmi istniały już w czasach, w których ludzie zamieszkiwali jaskinie. Z tego okresu mamy liczne pamiątki artystycznych malowideł i rzemieślniczych wyrobów (szczególnie używanej w polowaniach broni). Nie przeszkadzało to w przetrwaniu epoki lodowcowej kosztem Neandertalczyków, którzy mieli mniejsze szanse na zdobycie pożywienia. Niektórzy twierdzą wręcz, że ci ostatni mogli być źródłem białka dla Homo sapiens. Tak, czy inaczej, około 2% genów w populacji kaukaskiej (w uproszczeniu „białej”), to geny Neandertalczyków. Może ich kobiety były atrakcyjne dla człowieka, a może to cząstka „dobroci”?
Pokuszę się o stwierdzenie, że w obecnie, często o zaistnienie dobra jest trudniej, niż w czasach jaskiniowców. Współczesne czasy, czasy nowożytnego kapitalizmu przypominają komika w masce przedstawiającej roześmianego od ucha do ucha cynika. Zewsząd słyszymy: bądź pozytywnie nastawiony, bądź uprzejmy i grzeczny, szanuj poglądy i zwyczaje innych, bądź otwarty na zmiany, bądź empatyczny go granic. Ciekawe czemu nie słyszymy: płać wysokie podatki bez protestu, nie podskakuj tej, czy innej władzy, nie krzycz, że jesteś wykorzystywanym niewolnikiem, stosuj się do narzuconych ci zasad i reguł. Bądź głupi (albo choć udawaj, że jesteś), a będziesz mógł spokojnie egzystować – tak, jak ci powiemy.
Zaznaczam, że nie nawołuję do żadnego buntu, bunt jednostki bowiem nie ma sensu, nie doprowadzi bowiem do zmiany sytuacji. Ale może warto otworzyć oczy i zobaczyć rzeczywistość taką, jaka ona jest. Przynajmniej teoretycznie, mamy wolność słowa i wyboru. Najlepiej zatem, bez zbytniej demonstracji i werbalnych wystąpień, wybierajmy zgodnie z rozumem, pomijając (na ile się da) aspekt wolności handlu i reklamy. Człowiek z „wypranym” umysłem nigdy nie będzie dobry, pozostanie bowiem tylko elementem w obecnym „łańcuchu pokarmowym” – trochę najedzonym i trochę nadjedzonym drapieżcą. Jeżeli nie będziemy dobrzy, nie będziemy też naturalni, a co za tym idzie, nie mamy najmniejszej nawet szansy na znalezienie choćby okruchów szczęścia, poczucia smaku spełnienia.