NOWOROCZNE POSTANOWIENIA – DLACZEGO ZWYKLE KOŃCZĄ SIĘ FIASKIEM I JAK TEMU ZARADZIĆ?
Aby osiągnąć sukces, trzeba najpierw poznać samego siebie, a potem wyjść ze strefy komfortu. Ale to jeszcze nie wszystko…
Dla wielu z nas, Nowy Rok jest okazją do postanowień dotyczących zmian w życiu. A zatem postanawiamy, że rzucimy palenie, schudniemy 10 kilogramów, przejdziemy na pro-zdrowotną dietę, czy zaczniemy uprawiać sport.
Pierwszy stycznia, to jak wejście na nowy ląd lub, jak kto woli, przekroczenie Rubikonu. Istotna, niepowtarzalna data. Wszystko będzie nowe, inne, od nas tylko zależy, czy lepsze. Zakładamy, że w pewnym sensie mamy szansę urodzić się na nowo i wiele spraw zacząć od początku.
Dwa podstawowe błędy, które robimy w tego rodzaju postanowieniach, to brak należytego przygotowania oraz fakt, że w większości przypadków proces zmian opieramy o wyrzeczenia, a nie o radość osiągniętego celu. Ponadto wyjście poza strefę komfortu dla wielu ludzi jest wyrzeczeniem zbyt dużym.
Zacznijmy od błędu drugiego. Nagłe rzucenie palenia, odmawianie sobie ulubionych pokarmów, czy zmuszenie się do pójścia na siłownię lub na basen, zamiast spędzać czas na dotychczasowych przyjemnościach, to fundowanie sobie wyrzeczeń. I właśnie tak, początkowo podświadomie, a po pewnym czasie także świadomie, będziemy to odbierać. Pojawia się sytuacja, która nie cieszy, a wręcz przeciwnie, sprawia, że zamiast nagrody otrzymujemy anty-nagrodę. Nawet twardziele mogą takiego stanu rzeczy nie wytrzymać. Jeżeli dodatkowo pojawi się stres, sięgniemy po papierosa, najemy się słodyczy i zamiast pójść na fitness, siądziemy przed telewizorem z chipsami i piwem. Zdarza nam się upadek i albo powstaniemy, i będziemy starać się wytrwać, albo damy sobie spokój z noworocznym postanowieniem. Następna okazja, to może być w końcu pierwszy dzień wiosny, urodziny, początek urlopu, bądź jakaś inna znacząca data. Jeżeli jednak zmobilizujemy wszystkie swoje siły i po upadku wrócimy do realizacji postanowienia, już po krótkim czasie poczujemy duży ciężar wyrzeczenia. Brakuje tego, co nas cieszyło – to, co nowe nie daje nam radości. Jaki jest sens zabraniać sobie przyjemności w życiu, które przynosi tyle problemów i stresów? Czy postanowienie, w ogóle jest warte takiego poświęcenia? Dlaczego dążymy to bycia idealnym? Czy to aby na pewno będzie osiągnięciem, w którym pojawią się nowe, cenne wartości? Ostatecznie poczujemy się nieszczęśliwi i do kolejnego upadku już tylko krok. W większości przypadków postanowienia noworoczne żyją krótko – od kilku dni do kilku tygodni maksymalnie. Jak długo bowiem można karmić się wyrzeczeniami?
Co zrobić, aby się udało? Jest tylko jeden warunek, ale warunek konieczny – musimy się dobrze do zmiany przygotować. Wyznaczyć cel, który będzie miał dla nas dużą wartość – większą od naszego obecnego przyzwyczajenia, nawyku, czy nałogu. Cel musi być specyficzny (konkretny), pomierzony w czasie, o typowych dla siebie wartościach, ambitny, ale możliwy do osiągnięcia, jeśli to konieczne, podzielony na etapy i określony w czasie. Więcej szczegółów n temat celu w jednym z poprzednich wpisów.
Najpierw zamieńmy POSTANOWIENIE NOWOROCZNIE na POSTANOWIENIE. Chwila ,w której żegnamy Stary, a witamy Nowy Rok jest umowna. Obrót Ziemi wokół Słońca, to około 365 i 1/4 dnia i o godzinie zero nie zostaje przekroczona żadna magiczna granica. Kiedyś jednak korki od szampanów muszą wystrzelić…
Zastanówmy się, co chcemy osiągnąć? Na przykład chcemy mieć ładną, wysportowaną sylwetkę – jeśli nie, to po co chudnąć? Zastanówmy się nad tym, czy będziemy wyglądać lepiej, jeśli nasza waga będzie o kilka kilogramów mniejsza? A może uwypuklimy tylko wystające kości? Pomijam tu aspekt zdrowotny, choć tu też można by dyskutować, czy szybkie chudnięcie wyjdzie nam na dobre? Zatrzymajmy się na ładnej, wysportowanej sylwetce. To ma sens. Niezależnie od wieku w którym jesteśmy, staniemy się atrakcyjniejsi w oczach innych i w swoich również. Zgłośmy się do fachowca – na przykład do trenera w klubie fitness – otrzymamy gotowy przepis na ćwiczenia i dietę. Koniecznie zróbmy założenie, co do czasu, w którym chcemy osiągnąć cel. Niech to będzie na przykład 6 miesięcy. Pomyślmy o tym raz, drugi i trzeci, zróbmy listę wyrzeczeń, czyli przyjemności, które sobie odbierzemy, zaś na drugiej szali połóżmy cel osiągnięty – wysportowaną sylwetkę. Osiągnięcie celu może dać dużo radości, wiary w siebie, lepszego samopoczucia. Nasza wartość wzrośnie niewspółmiernie u naszych znajomych. Zyskamy szansę na odmienienie swojego życia. Może dane nam będzie poczuć smak spełnienia? Albo nie róbmy nic. Pozostańmy w dotychczasowej sytuacji, gdzie cieszy ciastko z kremem, bądź piwo, a rozrywką są nudne programy w telewizji. Jeżeli wystarczają ci takie mało warte radości, to nie wyrwiesz się z marazmu trwania na kanapie i żadne postanowienia noworoczne (bądź inne) nie pomogą. Trzeba podjąć decyzję i rozpocząć przemyślany i pomierzony proces, ale nie rewolucję (czyli „zacznę od jutra, hura!”).
Sukces, to postępy w pracy nad sobą w czasie. Przyjdą dni słabsze, przyjdą być może i upadki, ale z nich trzeba się podnieść. Nie można też nakładać na siebie ciężarów nie do zniesienia, bo nas przygniotą i przegramy. Dyskusyjne jest zaś, pozwalanie sobie na małe przyjemności. Cóż znaczy jedno ciastko z kremem, czy butelka piwa od czasu do czasu – na przykład w sobotę – gdy proces zmian jest w trakcie i pierwsze nagrody w postaci widocznej przemiany są już widoczne. Czy jesteś tak silny, że wystarczy ciasto, bądź piwo w sobotę i na tym koniec? Najpierw szczerze odpowiedz sobie na to pytanie, abyś później mógł spokojnie spojrzeć we własne odbicie w lustrze. Ponadto, w przypadku nałogów, zwykle wystarcza pierwsza słabość i łamiemy zasadę wstrzemięźliwości, wracając do pierwotnego stanu szybko i na długo.
Kiedy osiągniesz pierwsze widoczne sukcesy w drodze do celu, ciesz się i chwal się nimi wśród znajomych. Świętuj. To ważne. Odbierz nagrodę pochwały własnej, ale też od innych. Zbierz ich jak najwięcej. Postawisz się w sytuacji, z której wycofać się będzie trudno. Ponadto, wtedy już nie będziesz chciał się się wycofać – nowa przygoda da ci dużo więcej, niż stara forma zgnuśniałego wygodnictwa.
Dobrze jest realizować swoje postanowienia wspólnie z partnerem, bądź w grupie. Łatwiej się wówczas zmobilizować, a wzajemna kontrola i zachęta pomaga w pozytywnym nastawieniu się do zmian.
Uda się, o ile się zaangażujesz, a twój cel będzie nagrodą większą od obecnych przyzwyczajeń i jeśli będziesz odpowiednio wytrwały w dążeniu do niego.
Jest to trudna droga – mogę to powiedzieć na podstawie własnych doświadczeń. Nie osiągnąłem jeszcze tego, co bym chciał, ale dość duży postęp potrafi cieszyć.
Życzę wszystkim, którzy zdecydują się przekroczyć Rubikon własnych słabości, mądrych, przemyślanych postanowień i sukcesów w ich realizacji.