Poniżej opisuję filary, od których zależy nasze funkcjonowanie, nasze dobre samopoczucie. Zadowolenie z życia ma podstawy w dobrym samopoczuciu, które uzyskamy tylko wówczas, gdy zdołamy wprowadzić kontrolę naszego codziennego działania.
Nastawmy się na bycie zadowolonym, w wyniku zwycięstwa nad słabościami, co jest większą nagrodą od braku dyscypliny i chwilowych przyjemności. Przypominam, że nagrody mózgu limbicznego są miłe, ale krótkotrwałe, zaś te, nad którymi odminuje nasza wola są trwalsze. To nagrody o wartości znacznie większej.
Wskazuję na to co ważne, ale bez szczegółów. Jeżeli ktokolwiek ma duży problem z którymś z elementów SADU i samodzielnie nie jest w stanie sobie z tym poradzić sugeruję, aby zgłosił się do psychologa, dietetyka, trenera. Proszę też zadbać o wybór dobrego fachowca. Osoby, które same zdołają wyeliminować czynniki stresogenne, ujarzmić swoje nawyki i zdobyć się na zwiększenie aktywności fizycznej odsyłam do profesjonalnych stron w Internecie. Uwaga – to nie jest łatwe, ale możliwe. Jeśli upadniesz, nie rezygnuj, tylko udaj się po pomoc.
Świadomość bytu w czasoprzestrzeni
Człowiek jest jedynym gatunkiem zamieszkującym Ziemię, który (na pewno) ma świadomość własnego ego i świadomość przemijania. Środowisko w którym przychodzi nam żyć, w niewielkim stopniu jest od nas zależne i w tym zakresie zwykle niewiele możemy zrobić. Możemy za to, przystosować się do życia, eliminując czynniki, które wpływają na nas negatywnie. W ostateczności, możemy zmienić środowisko. Najczęściej wiąże się to z istotnymi wyrzeczeniami ale lepiej odzwyczaić się to tego, co nazywamy komfortem, niż nie zaznać radości życia. Ponadto, ów komfort życia, to często tylko ułuda, która ogarnia ludzi żyjących zgodnie z narzuconym im przez aktualnie istniejące warunki schematem. Stań z boku i popatrz na kłębiący się na ulicy dużego miasta tłum, gdzie wszyscy się śpieszą. Wznieś się nad ziemię i spójrz na swoje środowisko z góry. Może z dystansu zobaczysz rzeczywistość obdartą z pozorów. Zatrzymaj się w biegu i postaraj się odpowiedzieć na pytanie: dokąd tak się śpieszysz? Czy nagroda, którą za swoje zatracenie otrzymasz jest warta twojego poświęcenia? Wiem, brzmi to wszystko jak pouczenie, zresztą dość patetycznie i podręcznikowo, ale tak jest prawda.
We współczesnym świecie jesteśmy trybikami w ogromnej machinie kapitalizmu i w zakresie funkcjonowania owej machiny niewiele możemy zrobić. Mamy jednak wolność wyboru, ale aby móc świadomie wybierać, musimy wiedzieć, że ten wybór istnieje. Jak już wiemy, w następnej kolejności musimy chcieć dokonać zmian. Aby podejmować dobre dla nas decyzje w pierwszym rzędzie powinniśmy zadbać o swoje zdrowie, zarówno te psychiczne, jak i fizyczne. Jak już tego dokonamy, będziemy gotowi do startu po przygodę szczęśliwego życia. Nie sądźmy przy tym, że musimy poświęcić aż tak dużo, aby osiągnąć sukces. To, co musimy, to właściwie pomierzyć wartość naszych dążeń, odrzucić śmieci (więcej na ten temat w kolejnych rozważaniach) i żyć. Najpierw jednak dostosujmy się do rady przysłowia: „W zdrowym ciele, zdrowy duch”.
CZĘŚĆ 1 – STRES
Stres wiąże się z zakłóceniem potrzeby bezpieczeństwa. Bardzo duży wpływ na pojawienie się stresu mają warunki środowiska, w których żyjemy. Zaburzenia normalnego funkcjonowania psychicznego i fizycznego (homeostazy), o ile są chroniczne, prowadzą do pogorszenia się stanu zdrowia – większej podatności na choroby oraz rozstroju psychicznego, co może skutkować groźną depresją. Stres wystąpi wówczas, gdy nasze możliwości adaptacyjne nie są w stanie poradzić sobie z negatywnymi bodźcami, na które we współczesnym świecie jesteśmy bezustannie narażeni.
Metoda drastyczna pozbycia się stresu, to zmiana środowiska, ale czy to w ogóle jest możliwe? Ludzie, którzy uciekli od cywilizacji i jej ślepego pędu, wydają się być szczęśliwi. Niestety na taką rewolucyjną decyzję stać tylko niewielu i to z różnych przyczyn. Zadajmy sobie zatem pytanie, co zrobić aby zminimalizować to, co prowadzi nas do zguby poprzez dysfunkcję psychiki.
W pierwszym rzędzie należy rozpoznać przyczyny stresu. Przeanalizujmy kilka ostatnich dni i środowiska w których przebywaliśmy. Które z nich mogły zakłócić nasze normalne funkcjonowanie? Zróbmy listę miejsc i sytuacji, gdzie występowała „toksyczna atmosfera” i oceńmy jej negatywną wartość np. w skali od 1 do 5. Czy jest możliwość aby to, co ma ujemną wartość między 3 a 5 nie przyczyniało się do naszej zguby? Zasada jest jedna: albo decydujemy się przyzwyczaić, albo musimy dokonać zmian. Inny wybór nie istnieje. Czy możemy się przyzwyczaić? Częściowo tak, pod warunkiem wprowadzenia modyfikacji, które złagodzą ową toksyczną atmosferę. Jeżeli zmiany są niemożliwe, nie zdołamy się przyzwyczaić, musielibyśmy bowiem dopasować się do tego, co nie jest zgodne z naszą naturą (i jest źródłem stresu). Czy jesteśmy w stanie dokonać, niekiedy życiowej zmiany i porzucić miejsca z toksyczną atmosferą? Zależy to od naszej woli. Często trzeba dużej odwagi aby zmienić pracę, czy rozstać się z partnerem. W podejmowaniu tak drastycznych decyzji może pomóc psycholog, do czego zachęcam.
Pozostawanie w sytuacjach stresogennych ze względu na poświęcenie dla celów wyższych, np. ze względu na konieczność utrzymania rodziny, jest najczęstszą przyczyną braku decyzji dotyczących zmian. Duża zmiana, to automatyczna utrata poczucia zabezpieczeń. To ryzyko, że nie znajdziemy dobrej pracy i standard życia naszej rodziny zmniejszy się. A może czeka nas bieda? Jednakże, chroniczne pozostawanie w stresie, choć może dać większe korzyści materialne spowoduje, że w rodzinie przestaniemy funkcjonować jako normalny partner, czy rodzic, co ostatecznie może być dla wszystkich jej członków zagrożeniem i ostatecznie doprowadzić do jej rozpadu.
Stres może wynikać także z naszej samooceny. W przypadku zaniechania uczciwego wykonywania obowiązków, bardzo często pojawia się niska samoocena, co w sposób bezpośredni prowadzi do stresu. Bylejakość naszego działania nie jest akceptowana przez psychikę zdrowego człowieka, jest bowiem przyczyną słabości. W porównaniu z innymi postrzegamy siebie jako „gorszego”. W sytuacjach ekstremalnych, ludzie niesolidni mają mniejsze szanse na przetrwanie. Zostaną wyrzuceni poza grupę (jako niebezpieczny balast, mogący wpłynąć na zagrożenie dla wszystkich) i będą osamotnieni. Ich szanse na przetrwanie zmniejszą się jeszcze bardziej.
Nie bójmy się zmian, które są konieczne, aby funkcjonować normalnie. Pod jednym wszakże warunkiem: musimy stać się naturalni, transparentni, odrzucić od siebie jakąkolwiek grę, która jakże często robi z nas aktorów w środowisku, w którym funkcjonujemy. Ileż czynności wykonujesz codziennie nie zdając sobie z tego sprawy? W jakiej atmosferze przebywasz w pracy w domu podczas relaksu? Zrób listę i zaznacz te, które cię stresują. Nie uciekaj prze tym i nie przekładaj tego prostego ćwiczenia na jutro.
A zatem postąp wg projektu:
· Określ sytuacje stresogenne (skala 1-5).
· Dokonaj pomiaru konsekwencji zmian.
· Zaakceptuj zaplanowane zmiany (w innym wypadku będzie to ucieczka, która prowadzi donikąd).
· Przygotuj się do wprowadzenia ich w życie. – odpowiedz sobie na pytanie, czy masz dość siły na „rewolucję”?
· Zmiany wprowadź w życie dopiero po zapoznaniu się z kolejnymi felietonami dotyczącymi SADU oraz na temat poprawnego wyznaczania celu (należy właściwie określić zamierzenia – da to większe szanse powodzenia).
Uważaj też, aby mierzyć siły na zamiary oraz zdystansuj się przed podjęciem decyzji (odłóż ją w czasie), aby słomiany zapał nie spowodował spalenia projektu na przysłowiowej panewce.
Pamiętaj, że stres jest jedną z głównych przyczyn powstawania chorób psychicznych (np. depresja), jak i fizycznych (nowotwory, choroby serca). Dokonaj więc mądrego wyboru.
Piszę takie mądrości – na jakiej podstawie. Zdaję sobie sprawę, że w obecnym świecie teoria pogania teorię… To, co wyżej przedstawiałem, to przemyślenia oparte na własnych doświadczeniach życiowych. Co najmniej dwa razy wyszedłem ze środowiska w którym królowała toksyczna atmosfera, pełna fałszu, zakłamania, a także bezpośrednich zagrożeń dla normalnego życia. Nie było łatwo, ale udało mi się. Mogę porównać siebie do człowieka, który płynie do drugiego brzegu rzeki – zdawałem sobie sprawę, że jeżeli nie uda mi się dopłynąć, to utonę. Sytuacja nieco ekstremalna, ale równie dobrze mogłem się poddać (co nie wymagało wysiłku, ale skutkowało pozostaniem w trującym wprost środowisku), albo uciec donikąd bez planu i być może bez przyszłości.
Nieco inne ujęcie stresu (także tego z którego nie zadajemy sobie sprawy) przedstawione będzie w felietonie „Zmiany i ich istota”.